Przywykam do znoju - nie patrzę nikomu już w oczy
Liczyłem już ściany - dzień w dzień, dzień w dzień te same
Gromadzę gdzieniegdzie kubeczki, detale
bez przerwy, bez pauzy
Wysiedzieć nie mogę, wszystkiego się boję
już nie chcę samemu do celu, po swoje
Wywlekam flaki na ruszt
bez przypraw, surowe mięso
Wydawać się może, że nawet
pies z kulawą nogą ominie ten spektakl
A jednak idzie, człapie ze wszystkich sił
i kładzie się obok mnie czekając na każdą z chwil
Liczymy razem te ściany
Liczymy razem te ściany
Liczymy razem te ściany
Bez przerwy, bez pauzy
Wysiedzieć nie mogę, wszystkiego się boję
już nie chcę samemu do celu, po swoje
Wszystkiego się boję
Ratuj mnie
bo sam nie dam rady