Kiedyś będzie lepszy czas
ale jak w to mam wierzyć
Minęły dwa miesiące
ja kolejny raz sięgam po smycz
Rzut oka do galerii
nie potrafię nie widzieć nic
Leżę już pod kołdrą
piątek wieczór, sięgam po sny
gdy ni stąd ni zowąd
zakrada się do mnie wstyd
Ostatnie wspólne lody
wspólny trawnik, wspólny dzień
Kilka minut na rękach, w objęciach
i wyjeżdżam
Nikt mi nie ufał
tak bardzo, tak donośnie
a teraz wśród przyjaciół,
na tęczowej wyspie
w krainie wiecznych łowów
w końcu, bez smyczy
Pierwszy od wielu dni
ogień, w którym się tli
szczera miłość
Kiedyś będzie lepszy czas